"Tydzień to długi czas w polityce" na przykładzie perypetii Prezydenta Bidena
Skandal z tajnymi dokumentami przechowywanymi w domu oraz "problematycznym" zachowaniem syna, nieudanego biznesmena, to niespodziewane wyboje na drodze do reelekcji.
“Tydzień to długi czas w polityce”, miał podobno powiedzieć brytyjski Premier Harold Wilson (na zdjęciu) w latach 60tych, kiedy Wielka Brytania przechodziła poważny kryzys polityczny i gospodarczy grożący w każdej chwili upadkiem rządu. Na potwierdzenie że polityka jest nieprzewidywalna, Wilson sztorm przetrwał i rządził do 1970 roku.
Od tego czasu jego sformułowanie jest często przywoływane, kiedy komentatorzy i politycy usiłują przypisać pojedynczym wydarzeniom miano “game changera”, czyli punktu zwrotnego przed kolejnymi wyborami (w Polsce królem ogłaszania gejmczendżerów jest Red. Kolanko z Rzeczpospolitej).
Poza opisaniem nieprzewidywalności polityki, powiedzonko Wilsona jest również ostrzeżeniem przed nadmierną ekscytacją badaniami opinii publicznej na długo przed wyborami - o wyniku decydują zwykle ostatnie tygodnie kampanii. Sondaże są przydatne do obserwowania trendu, ale partie polityczne i komentatorzy często nadają im zbyt wysoką rangę, co nieuchronnie prowadzi do Wielkiego Zdziwienia, kiedy wyniki wyborów wyraźnie różnią się od badań.
Dzisiejszy post będzie jednak odnosił się do pierwszego z omawianych aspektów na przykładzie Prezydenta Joe Bidena. Tydzień temu, jako to opisałem, jego pozycja polityczna wydawała się na tyle mocna, że pomimo podeszłego wieku uważano go za mocnego kandydata do ponownego startu w wyborach w 2024 roku. Dziś, wątpliwości czy to nie byłby dla Demokratów samobój, są na ustach całej Ameryki.
Co się wydarzyło? Po pierwsze Republikanie wreszcie się ogarnęli i wybrali Kevina McCarthy’ego na Speakera Izby Reprezentantów, czyli niższej izby Kongresu. To pozwoliło im natychmiast przystąpić do zawieszonego od wyborów dochodzenia parlamentarnego w sprawie syna prezydenta Huntera Bidena. Młody Biden zaplątał się w kilka wątpliwych spraw z pogranicza biznesu i polityki, zwlekał z zapłatą podatków, a do tego miał okresy ostrego picia i brania narkotyków. Szczegółowy i dość rzetelny opis jego perypetii możecie Państwo znaleźć w New York Times (uwaga na ocean fabrykacji i pomówień na ten temat dostępnych w necie).
Po drugie, okazało się, że podobnie jak Trump, Biden przechowywał w domu objęte klauzulą poufności rządowe dokumenty z końca prezydentury Baracka Obamy. Liczba tych dokumentów nie wydaje się być duża, ale to bez znaczenia - troskliwie kreowany obraz Bidena jako antytezy Trumpa doznał uszczerbku. Podobnie sprawa z jego synem - choć nic nie wskazuje na to, że Biden senior dopuścił się nieprawidłowości, to nie ulega wątpliwości, że Junior był gotów robić biznesy z dziwnym towarzystwem podpierając się polityczną wagą swojego ojca. Jego przeszłe zaangażowanie w biznes w Ukrainie może być obciążeniem, zwłaszcza teraz, kiedy Biden przewodzi wolnemu światu we wspomaganiu Kijowa przeciwko Rosji. Wśród Republikańskich wyborców narasta przekonanie, że Ameryka zbyt się zaangażowała w pomoc Ukrainie.
Najbliższe tygodnie i miesiące pokażą na ile te nowe tarapaty Bidena wpłyną na krajową i międzynarodową politykę USA. Na razie uważam, że wydarzenia te są najwyżej mini “gejmczendżerami”. Gospodarka amerykańska trzyma się mocno, a inflacja odpuszcza, co oddala groźbę recesji i dalszego spadku akcji na giełdzie (kluczowe czynniki kreowania percepcji zamożności wśród Amerykanów). Republikanie pozostają podzieleni, a walka o nominację swojej partii przed wyborami w 2024 między Trumpem i potencjalnymi kontr-kandydatami takimi jak Ron DeSantis, gubernator Florydy, może być wyniszczająca.
Nie ulega jednak wątpliwości, że miesiąc miodowy po względnym sukcesie Bidena i Demokratów w wyborach do Kongresu w listopadzie się skończył i że przed leciwym prezydentem duże wyzwanie by odnowić swój kredyt zaufania. Pierwszą okazją do tego będzie coroczne orędzie w Kongresie na początku lutego.
Zakończę ten post innym powiedzonkiem innego brytyjskiego premiera (też Harolda ale Macmillana), który zapytany co jest największym wyzwaniem dla przywódcy odpowiedział: “Wydarzenia, drogi chłopcze, wydarzenia”.
Mam przekonanie graniczące z pewnością, że “wydarzeń” które mogą zmienić kurs polityki nie zabraknie w tym roku ani w Ameryce, ani w Ukrainie ani w Polsce (co mieliśmy okazję zobaczyć w tym tygodniu w Sejmie) Niektóre mogą być prawdziwymi gejmczendżerami. Miejmy oczy otwarte.